Spis treści
Serial The Last of Us
The Last of Us to nagradzana seria gier autorstwa studia Naughty Dog, stworzona początkowo ekskluzywnie na konsole PlayStation. Fabuła zarówno pierwszej części, jak i serialu, koncentruje się na postaci Joela, przemytnika, który w wyniku niespodziewanych zbiegów okoliczności rusza na misję, której celem jest dostarczanie pewnej dziewczynki – Ellie, która może się ukazać kluczem do uratowania ludzkości w świecie opanowanym przez potwory. Wszystko to dlatego, że ta wydaje się odporna na zakażenie, które zdziesiątkowało populację.
Serial w szóstym odcinku nie serwuje widzowi nic ekscytującego. Epizod trwa niecałą godzinę i przez cały czas ma się wrażenie, jakby ktoś postanowił dorzucić ten odcinek na siłę.
Zobacz również: Recenzja 5. odcinka The Last of Us
The Last of Us – recenzja 6. odcinka
Ostrzegamy przed spoilerami, gdyż recenzja wymaga krótkiego omówienia tego, co dzieje się w odcinku.
Na początku dowiadujemy się, że od wydarzeń z ostatniego odcinka minęły 3 miesiące. Nadeszła zima, a Joel wraz z Ellie kontynuują swoją podróż. Serial od pierwszych minut odcinka stara się pokazać widzowi słabość i podeszły już wiek mężczyzny. Joel zasypia na warcie, chwyta się z bólu za serce, jest zmęczony. Ellie stara się go wyręczać, przez co widać tutaj rozwiniętą przez ostatnie miesiące więź między bohaterami.
Następnie spotykają grupę konnych z bronią, którzy po rozmowie biorą ich do swojej osady, gdzie Joel spotyka brata. Odbywa się tutaj wzruszająca scena pojednania. Następnie podróżnicy zostają oprowadzeni po osadzie. Joel nie ufa Tommy'emu, który poślubił kobietę o imieniu Maria i przez to przestał odzywać się przez radio. Widać, że zmęczony wieczną walką, z przyjemnością ustatkował się i nie ma ochoty na podróż w miejsce pobytu Świetlików.
Następnie widzimy Ellie, która myje się i przebiera, w czym pomaga jej Maria. Od niej dziewczynka dowiaduje się, że Joel miał córkę, co chwyta ją za serce i pozwala zrozumieć jego niektóre zachowania. Później pokazany jest Joel, który prosi Tommy'ego, by pomógł mu dostarczyć dziewczynkę do Świetlików po długiej, wzruszającej przemowie, w której odsłania się bratu ze swoich uczuć. Mężczyzna przyznaje się, że jest słaby, stary i się boi. Brat zgadza się i postanawia wyruszyć z Ellie następnego ranka.
Okazuje się, że dziewczynka słyszała rozmowę i ma żal do Joela, że chce ją zostawić. Na następny dzień jednak mężczyzna pojawia się w stajni i ruszają razem w dalszą drogę. Jego czyny pokazują, jak bardzo przywiązał się do Ellie. Widzowi aż pojawia się uśmiech na twarzy, gdy widzi, jak dobrze im się spędza razem czas. W końcówce jednak okazuje się, że Świetliki przeniosły się do innej siedziby, a miejsce, do którego wędrowali przez tyle czasu, jest puste. Odkrywają jednak miejsce, do którego przenieśli się naukowcy i po pewnych problemach ruszają w dalszą drogę.
Najnudniejszy odcinek do tej pory
Niestety, oprócz kilku momentów, w których serial ponownie skupia się na emocjach, związkach międzyludzkich i uczuciach w świecie opanowanym przez zarazę, w odcinku nie dzieje się nic ciekawego. Epizod ponownie znacząco odbiega od materiału źródłowego, jednak tym razem nie wnosi to zupełnie niczego dobrego. Wprowadzone zmiany były niepotrzebne, a wręcz zaszkodziły historii i sprawiły, że całe 60 minut jest bezpłciowe i miałkie. Jedynie końcówka odrobinę się broni, jednak nie chcę zdradzać szczegółów.
Uważam wręcz, że scenarzyści powinni wprowadzić jakieś zmiany, które uatrakcyjniłyby seans widzowi. Granie na emocjach to nie wszystko i ten zabieg powszednieje z odcinka na odcinek. Odbiorcy domagają się akcji, walki i scen pełnych grozy, a zamiast tego dostajemy przegadaną, niczego niewnoszącą godzinę. Oby HBO nie szło dalej w tę stronę, ponieważ w tym momencie zacząłem obawiać się o jakość ostatnich odcinków sezonu.
Zobacz zdjęcia z 6. odcinka The Last of Us w naszej galerii:
Zobacz również: