Ale spokojnie, nie będę tu nachalnie promował Google+ czy NK. Chodzi konkretnie o androidową aplikację do obsługi największego portalu społecznościowego. Do niedawna jak w większości telefonów (jestem przekonany), również i na głównym pulpicie mojego, widniała oficjalna aplikacja Facebookowa. Aż do czasu zetknięcia się z Friendcasterem.
Dlaczego lepsza?
Największą zaletą aplikacji jest szybkość i przejrzystość. Tę pierwszą doceniłem kiedy tylko wydostałem się z miasta i zamiast pożądanego 3G wszedłem w strefę EDGE. I o dziwo z Friendcastera da się korzystać. Oczywiście: szybkość ładowania się tablicy, zdjęć itd. spadła, ale jest o niebo lepiej niż w przypadku oficjalnej apki FB. Ba! Wcale nie trzeba wychodzić z szybkiej sieci, żeby zauważyć, że aplikacja po prostu działa sprawniej.
Szczegóły typu: wyświetlanie dwóch pierwszych komentarzy pod wpisem i data wstawienia każdego z nich, która pojawia się przy przewijaniu tablicy to małe, ale warte wspomnienia zalety, które działają na korzyść Friendcastera.
Podobnie jest z Menu programu, które nie dość, że jest bardziej czytelne to jeszcze możemy w nim ustawić funkcje według własnego widzimisię. Niby nic wielkiego, ale znowu mały plus.
Ale żeby nie było tak słodko:
Zarówno w oficjalnej aplikacji jak i Friendcasterze średnio podoba mi się czat. Po pierwsze dlatego, że zwykle nie chce działać kiedy wyjdę z Wifi, a po drugie we Friendcastrze trzeba go dodatkowo instalować. A to już mały minus. Dlatego do czatowania wolę włączyć aplikację Palringo.
Dla antyfanów reklam jest niewesoła wieść. Podstawowa wersja Friendcastera je wyświetla. Dopiero po wykupieniu wersji PRO możemy odetchnąć od tych błyskotek.
Strefa Biznesu: Co Polacy sądzą o nowych technologiach?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?