Guild Wars 2: Pierwsza wycieczka do Tyrii

Paweł Wiater
Guild Wars 2Guild Wars 2: Pierwsza wycieczka do Tyrii
Guild Wars 2Guild Wars 2: Pierwsza wycieczka do Tyrii
Przy właściwie każdej premierze większej gry MMO twórcy zapowiadają, że właśnie kończy się czas dominacji World of Warcraft. I zazwyczaj kilka miesięcy później mało kto o ich grze pamięta. W przypadku Guild Wars 2 będzie jednak inaczej.

Szczerze mówiąc nigdy nie grałem w żadną z części Guild Wars. Wtedy byłem zakochany jak większość w World of Warcraft (na szczęście dla mojego zdrowia i matury miłość ta trwała dość krótko).

Niestety – tamto zauroczenie skutecznie zniechęciło mnie do sięgania po inne tytuły MMO. Tym bardziej, że zawsze po jakimś czasie pojawia się kolejny dodatek a zaczynanie całej zabawy od nowa, kiedy na swojej drodze spotykamy tysiące osób, które mają za sobą niezliczone godziny spędzone w wirtualnym świecie trochę mija się z celem.

Ale na Guild Wars 2 czekałem z niecierpliwością. Chciałem, aby wreszcie znalazł się solidny konkurent dla popularnego WoWa, który może nie od razu zrzuciłby z tronu samego króla, ale przynajmniej solidnie go przestraszył.

Przygodę z nową produkcją ArenaNet zacząłem niestety od masy problemów. Najpierw pojawiały się komunikaty mówiące o tym, że nie potwierdziłem swojego adresu e-mail. Po licznych próbach, nie wytrzymałem i przeczytałem na jednym z forów, aby po prostu odpuścić sobie ten krok, ponieważ link wysyłany przez producenta nie działa. W takim razie po co w ogóle została umieszczona taka funkcja?

Sama gra na szczęście bez większych problemów ściągnęła się na dysk. Szkoda tylko, że producenci nie wpadli na to, że nie każdy ma stały dostęp do super szybkiego Internetu a komputer czasem trzeba wyłączyć. Masz 70 %? Nieważne, uruchamiasz system i bawisz się w pobieranie od nowa. Idiotyzm.

Kolejne schody miały miejsce z chwilą włączenia samej gry. Po utworzeniu postaci co chwilę czytałem komunikaty o włączonych firewallach (a wszystko było wyłączone wraz z programami antywirusowymi czy zaporami Windowsa). Czytając kolejne wpisy wściekłych forumowiczów stwierdziłem, że nie jestem sam. Najśmieszniejsze jest to, że wiadomości te były efektem... po prostu przeciążonych serwerów. Rozumiem, że jest to produkcja nowa i rozchwytywana (w końcu tylko przed premierą zamówiło ją ponad milion graczy), ale jeżeli ktoś skutecznie zachęca klientów, bierze ich pieniądze to powinien bardziej się przygotować. No, bo ileż można...

Ale kiedy już wszystko udało się odpalić, było już tylko coraz lepiej.

Cały edytor postaci od którego zaczynamy zabawę, ma do zaoferowania bogatą ofertę opcji. Jak Simsach możemy zadecydować o prawie wszystkim. Rysy twarzy, uczesanie, ustawienie nosa, a nawet kolor podeszwy. Dzięki temu ciężko będzie spotkać dwóch takich samych bohaterów.

Struktura Guild Wars 2 różni się nieco od innych reprezentantów tego typu produkcji. Instancje zastąpiono sporymi lokacjami. ArenaNet cały czas zachęca nas do zwiedzania kolejnych miejsc na naszej drodze m.in. poprzez przyznawanie nagród. Warto nie biec tylko prosto przed siebie, a chwile pozwiedzać miejscówki czy punkty widokowe. Chwilami można odnieść wrażenie, że twórcy trochę chcą nas prowadzić za rękę, ale nie ukrywam, że mnie tego typu zabiegi jak najbardziej pasowały.

Widząc jakieś potyczki czy większe zdarzenie możemy w nim wziąć udział, za co zostaniemy nagrodzeni lub iść swoją ścieżką. Wykonanie jednego questa jest w pewien sposób powiązane z kolejnym zadaniem, na które się natkniemy. Dzięki temu zwiedzamy całe krainy, a nawet te same miejsca w innych już okolicznościach i to wszystko wydaje się mieć sens. Same wyzwania kończą się najczęściej epickimi walkami z bossami lub powodują, że coś zmienia się w innych rejonach mapy. Przez te tricki towarzyszyło mi swego rodzaju uczucie realności tego – jakby nie patrzeć – wirtualnego świata.

Questy to mieszanina dosłownie wszystkiego. Występują te, w których musimy kogoś klasycznie uratować, ochronić wioskę czy stado przed najazdem hord bandytów, zdobyć określony przedmiot itp. Są one w konkretny sposób powiązane z tym, co dzieje się wokół nas.

Przemierzając świat będziemy świadkami sytuacji, kiedy grupa napastników atakuje jakąś postać niezależną. Możemy (najczęściej wraz z innymi graczami) pomóc jej lub odejść swoją drogą. Nie zdziwmy się jednak, kiedy niebawem dostaniemy do wykonania zadanie polegające na pomszczeniu lub odbiciu właśnie tej osoby, którą widzieliśmy.

Niemałym zaskoczeniem były dla mnie zadania po brzegi wypchane humorem jednak nie chciałbym psuć zabawy graczom, którzy dopiero będą zaczynać swoją przygodę z Guild Wars 2. Gwarantuje Wam, że nie raz nieźle się uśmiejecie z tego, co programiści mieli w głowach. Jednak zaskoczyły mnie nie questy a cała otoczka z nimi związana.

Niewątpliwie świat Guild Wars 2 po prostu żyje. Przemierzając lokacje widzimy jak potwory czy bandyci atakują zwykłych NPC-ów, na horyzoncie pali się jakiś budynek, gdzie indziej jeszcze grupa graczy wykonuje inne zadanie. Cały czas się coś dzieje. Dlatego tutaj nie ma statycznych bohaterów, którzy zawsze stoją w tym samym miejscu jak w innych produkcjach. Każdy ma swoją rolę, przez co otoczenie jest niezwykle dynamiczne.

Bardzo spodobało mi się i to, że Guild Wars 2 nie uczy nas zawiści wobec innych użytkowników. Na ogół bywa tak, że podczas walki czy wykonywania questa chcąc nie chcąc patrzymy trochę krzywym okiem na innych graczy. A bo on zdobędzie więcej doświadczenia, pierwszy zabierze trofeum itp. Tutaj tego nie ma. Każdy otrzymuje po równo.

Kolejna zaleta Guild Wars 2 to interfejs, który jest bardzo przyjazny dla przeciętnego odbiorcy. Rozmieszczenie przedmiotów w ekwipunku, czarów czy dodatkowych umiejętności jest intuicyjne i po kilku minutach spędzonych z grą dokładnie wiemy, czego mamy gdzie szukać. Oszczędza to przede wszystkim czas, ponieważ nie musimy spędzić żmudnych godzin na odnajdywaniu konkretnej funkcji. Z pewnością fani, którzy spędzą kilka godzin w wirtualnym świecie ArenaNet będą mieli problemy, aby wrócić do rozwiązań w starszych produkcjach, bo tutaj zostało to wszystko przygotowane zwyczajnie lepiej.

Kolejna nowość – która powinna być standardem w tego typu tytułach – to system samej gry dotyczący doświadczenia bohatera. Polega to na tym, że gra automatycznie dopasowuje poziom konkretnej lokacji, w której się znajdujemy do naszych punktów. Dzięki temu możemy bez większych trudności rozwijać naszą postać, zdobywać nagrody i spotykać użytkowników o podobnych umiejętnościach. Dlatego też sytuacje, kiedy to nowi gracze są niezbyt mile traktowani przez „weteranów" praktycznie nie mają miejsca. Jednocześnie lokacje, które są naprawdę spore nie są sztucznie podzielone na jakieś strefy. Jeżeli znudziło nam się aktualne miejsce możemy spokojnie skorzystać z wielu rozstawionych teleportów.

Oprawa graficzna prezentuje bardzo wysoki poziom. Zarówno wobec designu lokacji jak i wykonania jednostek nie mam żadnych zastrzeżeń. Szczególnie spodobały mi się tła w przerywnikach, ekranach ładowania czy podczas prowadzenia dialogów.

Pierwsze chwile zabawy w Guild Wars 2 to kawał świetnej, epickiej, przyjaznej zarówno dla weteranów jak i początkujących produkcji. Jak już zostaną naprawione błędy (które w tego typu tytułach są niestety standardem), będziemy mogli zobaczyć prawdziwe oblicze tytułu i przekonać się czy hasło „umarł król, niech żyje król" zagości wśród graczy... 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gra.pl Gra.pl