Jestem amatorem, nie zawodowcem – wywiad z Andriejem Diakowem

Paweł Wiater
Andriej Diakow: Za HoryzontAndriej Diakow: Za Horyzont
Andriej Diakow: Za HoryzontAndriej Diakow: Za Horyzont
Taran i Gleb najpierw ruszyli Do światła, potem W mrok, a na końcu dotarli Za horyzont. A wszystko za sprawą trylogii osadzonej w Uniwersum Metro 2033. A my rozmawiamy z jej autorem, czyli Andriejem Diakowem.

Jak zaczęła się pańska przygoda z uniwersum Metro 2033?
– W swoim czasie bardzo zainteresowała mnie powieść Piers’a Anthony’ego – Chton – której akcja rozgrywa się w jaskiniach; podziemnym więzieniu dla „niepoprawnych”. Nieco podobny klimat odnalazłem w Obywatelu piekła Mikolaja Czadowicza i Jurija Brajdera. Naprawdę zainteresowała mnie książka Wladymyra Gonika Piekło o realnie istniejących miejscach, tajemniczej podziemnej Moskwie i bunkrze Stalina. Kiedy w Internecie natknąłem się na pierwszą wersję Metro 2033 Dmitrija Gluchowskiego, zrozumiałem, że nie mogę być obojętny. Wydania drugiej części powieści oczekiwałem z niezwykłym zainteresowaniem i brałem aktywny udział w omawianiu każdego rozdziału. Wtedy właśnie – w kwietniu 2005 – roku napisałem i opublikowałem w Internecie swoje pierwsze fantastyczne opowiadanie na temat Uniwersum Metro. Z czasem były i inne opowiadania, które uplasowały się wysoko w rankingu popularności, wśród czytelników na portalu Uniwersum Metro 2033. Dzięki nim zwrócił na mnie uwagę Dmitrij Głuchowski i zaproponował mi, bym spróbował swoich sił i napisał pełnowymiarową powieść. W ten sposób dostałem się do projektu.

To pytanie oczywiście musi paść: czy fani będą jeszcze mieli szansę śledzić jakieś przygody Tarana i Gleba?
– Dalszego ciągu pisać nie planuję. Uważam, że trylogia jest wystarczająco harmonijna i logicznie zakończona. Historię bohaterów, oczywiście, kontynuować jeszcze można, ale sprawa w tym, że losy ich wzajemnych stosunków zostały już opowiedziane.

A może planuje pan kolejne książki w Uniwersum Metro 2033 z całkowicie nowymi bohaterami?
– Nie, zakończyłem swój udział w tym projekcie. Fantastyka jest zbyt różnorodna, aby całą uwagę poświęcać tylko jednemu rodzajowi; w danym przypadku - postapokaliptyce. Obecnie moja uwaga zwrócona jest na ksenoarcheologię i kosmiczne wędrówki. Pracuję nad tematem książki z gatunku „kosmohorror”. I chcę spróbować przedstawić w nowej powieści swoją wersję pochodzenia znanych na cały świat hieroglifów płaskowyżu Nazca.

Pańskie książki wyróżniają się na plus między innymi z tego powodu, że nie bał się pan umiejscowić akcji przede wszystkim na powierzchni. Metro, jako miejsce, było tylko i wyłącznie dodatkiem. Nie obawiał się pan reakcji najbardziej zagorzałych fanów Uniwersum?
– Książki tej serii opisują postapokaliptyczny świat i on nie ogranicza się do kolei podziemnej. Na przykład, są książki, gdzie o metrze nawet się nie wspomina, a postacie z tych książek nigdy nie słyszały nie tylko o metrze, ale także o miastach. Dlatego nie obawiałem się nieadekwatnej, niewłaściwej reakcji czytelników. Ciekawych miejsc starcza i poza granicami metra. Tym bardziej, że w ciągu 11 lat wędrówek po całej Rosji zgromadziłem wiele obserwacji i wrażeń, którymi w mniejszym lub większym stopniu starałem się podzielić z czytelnikami na stronach moich książek.

Zna pan jakichś polskich autorów fantastyki?
– Z pewnością nie będę oryginalny, jeżeli powiem, że dla mnie polska fantastyka przede wszystkim kojarzy się ze Stanisławem Lemem i Andrzejem Sapkowskim. Ich twórczość ma duże grono wielbicieli w Rosji.

Skąd czerpie pan inspirację do pisania?
– Przede wszystkim inspiracje znajduję w filmach. Przy pisaniu książek często wykorzystuję metodę wizualizacji obrazów: wyobrażam sobie, że siedzę w kinie i obserwuję wydarzenia swojej książki na dużym ekranie. Pozwala mi to koncentrować uwagę na najefektowniejszych scenach i momentach tematu a także obserwować postaci jakby z boku, aby ocenić prawdopodobieństwo ich behawioralnych reakcji. W czasie mojej młodości był jeden młodzieżowy program telewizyjny, gdzie w każdym odcinku, którego pokazywano trzyminutowy fragment z Gwiezdnych Wojen. Wtedy właśnie „zaraziłem się” fantastyką we wszystkich jej przejawach i, boję się, że na zawsze. Terminator, Obcy, Predator, Robocop… moje pokolenie wyrastało na tych filmach i chociaż teraz, w dobie technologii cyfrowych, one wydają się nieco naiwne jeśli chodzi o efekty specjalne, to wówczas były dla nas prawdziwym objawieniem.
Książki, naturalnie, też stają się dla mnie źródłem inspiracji. Wcześniej w Rosji popyt na nie znacząco przewyższał podaż i na dobre wydawania trzeba było „polować”. Szeroko praktykowano oddawanie makulatury, w zamian za którą można było formalnie załatwić prenumeratę na rzadkie serie książek. Ja miałem taką prenumeratę na serię Biblioteka Fantastyki z takimi klasykami jak Jules Verne, Herbert Welles czy Stanisław Lem.

A postapokalipsa?
– Znajomość z nią – jak i u wielu moich rówieśników – zaczęła się od filmów Wodny świat i trylogii o Mad Maxie. Równocześnie wyszukiwałem i z ogromnym zainteresowaniem czytałem książki o podobnej tematyce: Zatopiony Świat Jamesa Ballarda, Królewska Krew Simona Clarka, Jestem legendą Richarda Methesona, Inwazja jaszczurów Karela Čapka… masa wybitnej literatury. Wszystkiego naraz nie zapamiętasz, ale kiedy pracujesz nad tematem, same z siebie wyłaniają się sceny z tego lub innego utworu, co bardzo pomaga znaleźć natchnienie i stwarza właściwy twórczy nastrój.

Podczas pisania wzorował się pan – oprócz oczywiście samego Metro 2033 – na innych tytułach, albo grach?
– Bezwzględnie, bo jestem wielbicielem pierwszego i drugiego Fallouta. W latach szkolnych i studenckich grom komputerowym poświęcałem wiele czasu. Jeden z bohaterów mojej trylogii, a mianowicie zielonoskóry mutant Giennadij mający przezwisko Dym, jest swojego rodzaju hołdem oddanym grze Fallout.

Z wykształcenia jest pan ekonomistą. Skąd w ogóle pomysł na pisanie książek?
– Pisarstwo jest moim hobby, sposobem ucieczki od codziennej rutyny w wymyślone światy. To doskonały sposób wypróbowania swoich sił w absolutnie nowej sprawie. A to zawsze jest interesujące. W związku z moimi częstymi podróżami po całym kraju, dysponuję wystarczającą ilością wolnych wieczorów, których nie chcę tracić na przesiadywanie przed telewizorem w pokojach hotelowych. Można oczywiście podać jeszcze wiele przyczyn, ale główną jest mój zachwyt fantastyką. Mimo tego, że nie mam pisarskich nawyków i specyficznej wiedzy o pisaniu książek, chęć podzielenia się własnymi myślami bierze górę nad wątpliwościami i lękiem, aby nie wypaść źle w oczach czytelników i krytyków. Z tego powodu nie lubię, kiedy nazywają mnie pisarzem, wolę sformułowanie autor trylogii. Jestem amatorem a nie zawodowcem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zakaz smartfonów w szkołach? 67% Polaków mówi "tak"!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na gra.pl Gra.pl