Jak się zostaje operatorem GROM?
– Trzeba być przynajmniej starszym szeregowym i przejść selekcję. Tak składa się kilkugodzinnych testów psychologicznych i testów kompetencyjnych. O szczegółach nie mogę mówić. Po prostu szukamy odpowiednich ludzi. Na końcu są testy fizyczne, które przejedzie średnio wysportowany mężczyzna. Sprawdza się też umiejętności walki wręcz.
Trzeba mieć czarny pas?
– Nie. Tu liczy się wola walki. Mieliśmy kiedyś gościa, który ważył może z 50 kilo. Postawiliśmy go naprzeciw dwa razy większego faceta. Mówił, że przecież nie ma szans. Wziąłem go na bok, chwile pogadałem i po wszedł taki nabuzowany ze tego dużego położył jednym ciosem. Zdarzają się też ludzie, którzy niedoceniają przeciwnika. To również bardzo złe podejście. Potem są sprawdzające właściwie każdy aspekt fizyczności i strachu. Jasne jest, że np. lęk wysokości od razu wyklucza.
A wiek ma znaczenie?
– Odpowiem tak: przyszedł do nas człowiek w wieku 38 lat. Przeszedł cała selekcję i teraz jest snajperem. Brał zresztą udział przy pracach nad Medal of Honor. Na koniec jest selekcja w górach. To już naprawdę trudna rzecz, gdzie sprawdza się charakter człowieka. Czy mimo głodu, chłodu, braku snu, obtarć i fizycznego wyczerpania jest w stanie iść do przodu. Potem jest trzymiesięczny kurs zadań specjalnych, potem pół roku kursu podstawowego i wreszcie trafiasz do służby pod okiem starszych kolegów. Ale tak naprawdę selekcja trwa przez cały czas. Jeżeli myślisz, że wszystko już wiesz i umiesz, to znak, żeby dać sobie spokój. A jeżeli coś zawalisz: wylatujesz. Tu nie ma miejsca na błędy, bo błąd oznacza życie: twoje, partnera z oddziału, zakładnika...
A jak wygląda zwykły dzień operatora Gromu?
– Na co dzień cały czas trenujemy i ćwiczymy odpowiednie taktyki. Inaczej jest oczywiście przed akcją, kiedy zaznajamiamy się z terenem, sytuacją w rejonie... ale o szczegółach nie mogę mówić.
Jak się pojawiłeś przy Medal of Honor: Warfighter?
– Kiedy już twórcy gry mieli załatwione wszystkie pozwolenia, zadzwonił do mnie dowódca. Wiedział, że dwa tygodnie przechodzę na emeryturę i spytał się, czy jestem zainteresowany. W pierwszej chwili się nie zgodziłem, ale dopytałem się, o jaką grę chodzi i powiedziałem tak.
Miałeś wcześniej jakieś pojęcie o grach?
– Jak najbardziej. Mogę powiedzieć, że jestem graczem. Gram głównie w strzelaniny i strategie.
Czym się różnią gry od rzeczywistości?
– W realu nie masz drugiej szansy... Poza tym prawdziwa akcja to przede wszystkim czekanie, obserwacja i przygotowanie sprzętu. Ale w grze to by się kompletnie nie sprawdziło. Natomiast taktyka i wyposażenie są już w nowym Medal of Honor całkiem dobrze oddane. Również broń zachowuje się dość realistycznie i trafienie przeciwnika nie jest za łatwe. Bardzo też podobają mi się dźwięki. Były nagrywane z różnych odległości. Kiedy ktoś strzela kałasznikowa obok ciebie, to brzmi to inaczej, niż te same strzały z odległości np. 100 metrów.
Na czym polegała twoja praca przy grze?
– Na początku musiałem przekonać kilku operatorów, żeby przyszli ze swoim sprzętem. Wybrałem trzy, bardzo doświadczone osoby. Tu chodziło też o ich sprzęt, który sami zmodyfikowali. Broń naszych ludzi, którą zobaczycie w grze wygląda dokładnie tak samo; co do każdej rysy. Potem polecieliśmy do Los Angeles, gdzie pracowaliśmy nad ruchami. Na miejscu spotkaliśmy ludzi z amerykańskich oddziałów specjalnych, których znaliśmy z akcji. Mieliśmy z nimi świetne relacje, więc i przywitanie było serdeczne. Ekipie od gry tak się spodobało, że dodali podobna scenę. W Medal of Honor GROM będzie towarzyszył graczowi przez jedną misje w kampanii dla jednego gracza. Żadnej innej jednostki, poza Amerykanami, tak nie potraktowano. Natomiast w multi Grom jest jedną z 12 jednostek specjalnych z całego świata, w którą może wcielić się gracz. To postać light assaultera, której pierwowzorem był Naval. Podczas sesji zdjęciowej nie zauważyliśmy, że trochę przekrzywiła mu się gumka od gogli i tak poszło. W grze też jest przekrzywiona. I tylko ta postać zmienia magazynki w charakterystyczny sposób, który został wymyślony w Gromie. Jest nieco szybszy, ale w grze ma tylko wizualne znaczenie.
Polskie wydanie ma też inną okładkę...
– Tak. Ja na niej jestem. Przy tej sesji męczyłem się cztery godziny, a ekipie ciągle cos nie pasowało. Stań tak, zrób tak... Mówią: bądź naturalny. A kazali mi robić rzeczy, których w życiu bym nie zrobił. Zgodzili się, żebym zrobił wszystko po swojemu. Po 20 minutach wszystko było załatwione, a ekipa tak zadowolona, że powiedzieli, że nie będą już zatrudniać żadnych modeli. A dla mnie niezmiernie ważne było to, że na zdjęciu okładkowym widać na prawym ramieniu symbol Polski Walczącej. Nie dostajemy ich z magazynu; to nasz pomysł.
Pracowałeś też przy polskiej wersji językowej gry?
– Trochę przy tym pomagaliśmy. W akcji porozumiewamy się własnym slangiem, który dla gracza byłby całkowicie niezrozumiały. Twórcy musieli pójść na ustępstwa. Ale to, co słyszałem, brzmi nieźle.
Twoje prawdziwe umiejętności i doświadczenie przydaje się w grze?
– Nie bardzo. W multi te wszystkie dzieciaki trochę mnie łoją. Ja wiem, że jak wchodzimy do jakiegoś pomieszczenia i idę w prawo, to partner automatycznie rusza w lewo. A tu wszyscy biegną, gdzie im się podoba. Ale kiedy znajdziesz dobrego partnera w grze i nauczycie się osłaniać, to gra się znacznie lepiej i ciekawiej.
W naszym konkursie możecie wygrać jedną z pięciu gier Medal of Honor: Warfighter na PC. Szczegóły znajdziecie tutaj: Medal of Honor: Warfighter. Pięć gier do zdobycia [konkurs]
Premiera gry Medal of Honor: Warfighter (na PC, Playstation 3 i Xbox 360 w pełnej, polskiej wersji językowej): 25 października.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?