Recenzja gry FIFA 18: coraz lepsza symulacja [TEST]

RED
Cały sezon 2016/2017 nie należał do najbardziej zaskakujących. W wielkich ligach wygrywali najwięksi faworyci, z wyjątkiem Francji, gdzie po mistrzowską koronę sięgnęli gracze AS Monaco. W Niemczech największą sensację sprawili piłkarze RB Lipsk, awansując do Champions League w pierwszym sezonie w 1. Bundeslidze, Hiszpania była w euforii po zdobyciu drugiego z rzędu Pucharu Mistrzów przez Real Madryt, zaś w rozgrywkach drużyn narodowych najbardziej zaskakujący był występ naszych zachodnich sąsiadów w Pucharze Konfederacji, bowiem grając "drugim garniturem" potrafili wygrać rozgrywki, będące próbą generalną przed Mundialem. W międzyczasie trwały ostatnie prace nad najnowszą edycją gry od EA Sports. Czym tym razem zaskoczyli nas Kanadyjczycy? Sprawdźcie!

W kolejnej z rzędu edycji przy pierwszym uruchomieniu gry czeka nas rozegranie meczu kontrolnego - tym razem jednak wygląda to zupełnie inaczej, niż zwykle, bowiem po raz pierwszy wchodzimy do rozgrywki w trakcie rozgrywania spotkania, w tym wypadku derbów Madrytu na Santiago Bernabeu. Jak wiadomo, jest to tradycyjnie okazja do pokazania wszystkiego, co najlepsze, jeśli myślimy o nowościach, ale o tym za dłuższy moment. Jako, że po raz kolejny mamy do czynienia z produkcją piłkarską opartą na silniku Frostbite nie można oczekiwać większych zmian w układzie menu. Poza lekką modyfikacją kafelków w "centrali" i zmianą kolorystyki na ciemniejszą nic nie jest nas w stanie zaskoczyć. Tegoroczny soundtrack jak zwykle nie zawodzi, choć wydaje się, że mogło w tym wypadku być nieco lepiej, ponieważ liczbę piosenek wpadających w ucho można pokazać na palcach jednej (na upartego dwóch) ręki. Dla ludzi z duszą rockmana (głównie nowocześniejszej odmiany ciężkich brzmień) można polecić "Faded Heart" amerykańskiego artysty, BØRNSa, czy też funkowe brzmienie ekipy RAC w utworze "The Beautiful Game". Oprócz tego masę uśmiechu na ustach może wywołać pojawienie się "Feels Like Summer" ekipy Weezer, "Found What I've Been Looking For" Toma Grennana i "Yo Voy Ganao" od Systema Solar.

Powiększyła się, choć nieznacznie, liczba lig dostępnych w grze, dokładniej o jedną, bowiem dołączono niemiecką 3. ligę, która została zakupiona w pakiecie z pełną licencją na DFB Pokal, dzięki czemu liczba dostępnych dywizji wynosi obecnie 35, choć nadal mamy 29 krajów ze swoimi rozgrywkami. Minimalnego usprawnienia doczekała się również polska LOTTO Ekstraklasa, ponieważ na koszulkach zawodników po raz pierwszy w miejsce losowych czcionek z tyłu trykotów doczekaliśmy się znanej z trykotów polskich zespołów Klaviki Condensed dla nazwisk i Ekstraklasiki Bold dla numerów, dzięki czemu jesteśmy w wąskim gronie lig z własnym, oryginalnym krojem pisma wraz z Premier League, MLS i La Liga. Ostatnie z dwóch w poprzednim zdaniu wymienionych dywizji zostało jednak wzbogacone o pełne pakiety transmisyjne, dzięki czemu mecze wyglądają niczym te, które oglądamy kolejno w Eurosporcie i Eleven. Poprawiono również grafiki telewizyjne z najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii, by przypominały jak najwierniej te oryginalne. W dniu premiery nie uświadczyliśmy jednak nowego wyglądu belek z Bundesligi, które, znając ekipę z Kanady, zostaną dodane w pierwszej, możliwej aktualizacji w październiku.

Ciekawych zmian doczekały się dwa tryby gry dla pojedynczego gracza. W nowym sezonie "Drogi do Sławy" z dodanym podtytułem "Powrót Huntera" możemy edytować wygląd naszego wirtualnego zawodnika za pomocą przedmiotów, które odblokowujemy w trakcie zabawy. Poza tym starano się zmniejszyć liniowość historii, na co cierpiała pierwsza edycja "The Journey", gdzie każdy gracz doświadczał dokładnie takiej samej przygody. Wyszło to w sposób przeciętny; może i dodano masę dialogów, które wreszcie są dopasowane do określonej reakcji Aleksa, ale cały scenariusz, przynajmniej do 3. rozdziału, wygląda niemal identycznie u wszystkich (w zasadzie tyle zdążyłem do tej pory dograć, dopóki nie zdarzył się problem natury technicznej, czyli awaria profilu, która zmusiła mnie do rozpoczęcia całej zabawy niemal od nowa). Do urozmaiceń "Drogi..." należy zaliczyć również cele dla każdego z etapów rozgrywki, za które można później edytować wygląd młodego Anglika oraz... nieco ulepszyć swoją ekipę w FIFA Ultimate Team (mimo, że są to głównie tylko karty wypożyczenia zawodników). Tym razem postawiono również na nieco bardziej nowoczesną oprawę dźwiękową, zastępując znane z filmów o sportowcach brzmienia Atticusa Rossa na elektroniczne dźwięki od Junkie XL'a (w przeszłości tworzył on m.in. soundtrack do ostatniego Mad Max'a i zasłynął z coveru jednej z piosenek Elvisa Presley'a [tej z reklamy NIKE z 2002 roku]). Dodatkowym plusem jest fakt, że obecność gwiazd sportu nie jest w tym roku wyłącznie małym dodatkiem, a konkretnie wpływa na losy naszego gracza (poza kilkoma wyjątkami, ale skoro postanowiłem nie spoilować, to dalej tego nie czynię).

Po raz drugi z rzędu zatroszczono się również o karierę menedżera. Do zeszłorocznych innowacji postanowiono dołożyć kilka elementów, które naprawdę ubarwiają rozgrywkę. Po pierwsze: interaktywny system negocjacji transferowych, dzięki którym możemy zmianę klubu przez zawodnika załatwić w 1 wirtualny dzień. Podzielony jest on na 2 etapy: po dodaniu gracza do listy życzeń rozpoczynamy rozmowę z klubem, w którym kandydat na piłkarza naszego klubu obecnie gra; w tym momencie możemy sami brać udział w widzianych przez nas okiem osoby trzeciej dysputach, lub wysłać pośrednika, który miałby za nas wynegocjować jak najlepsze warunki. Po pomyślnym ukończeniu pierwszej fazy zaczynamy negocjacje z agentem mające określić warunki kontraktu piłkarza. Po raz pierwszy zdecydowano się tutaj na dołączenie znanych z obecnych umów klauzul, m.in. odstępnego, procentu z następnego transferu dla poprzedniego pracodawcy, czy bonusów za zagranie określonej liczby meczów. Po drugie: ekran wiadomości jest w pełni sprzężony z silnikiem gry, dzięki czemu możemy zobaczyć generowane przez grę zdjęcia po sfinalizowaniu transferu, zdobyciu trofeum przez jakiś zespół, czy ogłoszeniu nagród indywidualnych, również dla najlepszego piłkarza roku na świecie (choć nazwa ta nadal jest nieoficjalna).

Nie lada gratką mogą być usprawnienia i nowe tryby w FIFA Ultimate Team, m.in. dołączenie po wygaśnięciu licencji na wyłączność dla konsoli Microsoftu kart Legend, które zmieniły nazwę na Ikony i doczekały się aż trzech wersji z różnych okresów kariery zawodnika różniących się parametrami oraz wyglądem (choć np. Roberto Carlos w najmłodszym wydaniu nie doczekał się tekstury w gameplay'u z będącą wówczas na jego głowie bujną czupryną). Dla graczy, lubiących FUT, ale głównie w pojedynku "na bota" przygotowano tryb "Squad Battles", polegający na rozgrywaniu meczów przeciwko składom naszych znajomych z Origin, PSNetwork i Xboxa, oraz celebrytów, youtuberów i piłkarzy. Ekipa z Vancouver zdecydowała również o dodaniu "Kanału Mistrzostw", dzięki któremu z poziomu gry można oglądać o każdej porze dnia i nocy wybrane przez nas spotkanie rozgrywane w ramach FUT Champions, co więcej z każdego miejsca na boisku i z możliwością modyfikacji ustawień kamery, czy szybkości odtwarzania.

Pora jednak przejść do meritum sprawy, czyli rozgrywania meczów. Widać wyraźnie, że Kanadyjczycy i Rumuni (w końcu część gry powstaje w Bukareszcie) coraz lepiej czują się z nowym silnikiem graficznym, bowiem pojawiło się sporo miłych usprawnień o charakterze wizualnym, m.in. rozszerzono regionalizację meczów, dzięki czemu w końcu możemy rozróżnić potyczkę rozgrywaną na Wyspach Brytyjskich od starć w Ameryce Południowej, które różnią się m.in. zachowaniem kibiców, elementami pojawiającymi się na trybunach, czy nawet temperaturą kolorów (w niektórych krajach boisko bywa mroczne, by w innych, głównie tych z Ameryki Łacińskiej, barwy wręcz oślepiały w przypadku meczów w środku dnia). Różnice regionalne również wyraźnie słychać, ponieważ dodano m.in. spikera meczowego ze Stanów Zjednoczonych, czy też masę okrzyków kibicowskich i... instrumentów słyszalnych w tle, kiedy przychodzi nam pojedynkować się np. w Derbach Buenos Aires. Polski komentarz w wykonaniu Dariusza Szpakowskiego i Jacka Laskowskiego różni się nieznacznie od zeszłorocznych "popisów", choć gdzieniegdzie pojawiły się drobne "dogrywki", z najbardziej drażniącą o "antycypowaniu zamiarów gry przez rywala" (ktoś tu się najwyraźniej Hajty za dużo nasłuchał i chciał sobie troszkę Antizipieren dołożyć).

Przechodząc do warstwy czysto piłkarskiej, nie można mieć większych zarzutów - poprawiono głównie mankamenty z zeszłorocznej edycji, dzięki czemu możemy nadal pozostać przy dotychczasowym stylu gry, mimo, że rozgrywka stała się wolniejsza, co ma pozwolić na bardziej przemyślane zagrania. Zawodnicy są inteligentniejsi i jeszcze lepiej odczytują nasze zamiary, najlepsze drużyny grają w stylu znanym z rzeczywistości (np. Chelsea jest ustawiona bardzo defensywnie, w przeciwieństwie do Bayernu Monachium), bramkarze w końcu nie są przesadnie słabi lub zbyt mocni (innymi słowy: bronią w sam raz), a czołówka piłkarzy z całego świata doczekała się nawet odtworzenia animacji ruchów, dzięki czemu nie pomylimy już Cristiano Ronaldo z Raheemem Sterlingiem czy Arjenem Robbenem. Postarano się również, aby fizyczność nie była aż tak bardzo ważna jak w zeszłym roku, choć i tak może teraz być trudno przejść niesamowitym sprintem obok masywnego gracza, bowiem jednym ruchem będzie mógł nas zdekoncentrować. Zdarzają się wpadki, takie, jak np. wpadanie zawodników jednej drużyny na siebie, jakby kolega z ekipy dla nich nie istniał, jednak cała rozgrywka jest nieco lepsza niż w "siedemnastce". Na koniec tej analizy zostawiłem sobie coś, co ucieszy każdego, kto nie lubi, kiedy kolega przerywa mecz by zrobić zmianę, czyli system, w którym jeszcze przed startem spotkania możemy ustawić, kto za kogo wejdzie na boisko; oczywiście brakuje tylko dołożenia, w której minucie miałoby dojść do takiej roszady, ale spokojnie możemy ją uruchomić niemal przy każdej przerwie w grze, np. podczas szykowania się rywala do wyrzutu piłki z autu. Mały detal, a cieszy.

Słowem podsumowania, grę FIFA 18 poleciłbym zdecydowanie wszystkim maniakom futbolu, zwłaszcza, że staje się coraz lepszą symulacją w arcade'owym otoczeniu. Nowe tryby gry i urozmaicenia mogą wciągnąć na sporą liczbę godzin, do czego w zeszłym roku miałem spory zarzut. Teraz pozostaje czekać, jaką strategię obierze ekipa z Vancouver, i czy zdecyduje się wydać symulację dotyczącą rosyjskich mistrzostw świata dla użytkowników komputerów osobistych.

Ocena redakcji GOL24.pl: 9/10

Kopię gry dostarczył wydawca - Electronic Arts Polska

Najgorętsze transfery letniego okienka [TOP 10]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Recenzja gry FIFA 18: coraz lepsza symulacja [TEST] - Gol24

Wróć na gra.pl Gra.pl