Recenzja gry Pro Evolution Soccer 2016: najlepsza edycja od lat, ale czy na wagę fotela lidera? [WIDEO, ZDJĘCIA]

Piotr Szymański
Pro Evolution Soccer 2016 to najlepsza edycja gry od lat
Pro Evolution Soccer 2016 to najlepsza edycja gry od lat KONAMI/cdp.pl
Piłkarscy kibice już w pełni ekscytują się sezonem 2015/2016, a od września staną do rywalizacji na wirtualnych boiskach. W tym roku KONAMI wydało swoją kopaną jako pierwsze, wyprzedzając konkurencję z EA Sports. Czy warto było czekać na nową odsłonę Pro Evolution Soccer 2016? Zapraszamy do lektury!

W ostatnich latach byliśmy przyzwyczajeni, ze kolejne PES'y ukazywały się miesiąc, a nawet dwa, po premierze FIFY. Tym samym większość graczy wybierała właśnie propozycję Electronic Arts, nie zamierzając czekać w nieskończoność. W tym roku KONAMI postanowiło zaprezentować swoje dzieło jako pierwsze, gdyż premiera FIFY odbędzie się, tradycyjnie, w ostatnim tygodniu września.

Dwie wersje, odrzucone PC-ty

Obawy dotyczące Pro Evolution Soccer 2016 były spore. Deweloperzy zdecydowali się na wydanie gry w dwóch wersjach: ze wszystkimi nowościami, na konsole nowej generacji (PlayStation 4, Xbox One) i nieco okrojonej, głównie pod względem grafiki i animacji (PlayStation 3, Xbox 360, PC). Tym samym pełnię możliwości rozwijanego silnika FOX Engine nie będzie dane podziwiać wszystkim. Szkoda, tym bardziej, że pecetowcy problemów z przestarzałym technologicznie sprzętem z reguły nie mają.

Szóstka z fizyki

Po pierwszym uruchomieniu PES'a w oczy rzuca się kompletnie nowy system fizyki. Zawodnicy obijają się od siebie, przewracają, zastawiają ciałem futbolówkę. Są wytrącenia z rytmu szarżujących napastników i cała masa dodatkowych animacji. Wszystko to wygląda kapitalnie! W praktyce również sprawdza się świetnie. Warto tutaj wspomnieć o grze w destrukcji, która wymaga dużej wprawy. Nie wystarczy biegać z wciśniętym do bólu sprintem i odbiorem. Kluczowe jest ustawienie kierowanego przez nas piłkarza - jak ustawione jest jego ciało względem rywala. Czegoś podobnego nie było dotąd w żadnej wirtualnej kopanej.

"Gramy bez bramkarza"

W porównaniu do poprzedniej edycji usprawniono nieco golkiperów, którzy w odsłonie z numerkiem 2015 potrafili wyczyniać nieprawdopodobne babole. Niestety, nadal nie prezentują poziomu, jakiego byśmy oczekiwali. Ci o nieco niższych parametrach (60-70/100) wpuszczają do sieci dosłownie wszystko. Pod brzuchem, pod ręką, czy po prostu kucając, gdy piłka leci prosto w nich.

W latach świetności, PES, a wcześniej ISS, dawał ogromną satysfakcję właśnie dzięki trudności w strzelaniu goli. Oczywiście budowanie akcji nadal wygląda bardzo dobrze. Ciężko tutaj o powtarzalność i schematy, jednak pewien niesmak pozostawia łatwość w pokonywaniu bramkarzy. Hokejowe wyniki w grze online to norma. W swoich pierwszych 10 meczach w trybie myClub, zanotowałem średnią oscylującą wokół 7 trafień na spotkanie.

Przewiń powtórkę

Jeśli mam się czepiać, nie kupuję również stałych fragmentów. Kierunkowy wskaźnik upraszcza je do maksimum, a wpisanie się na listę strzelców z rzutu wolnego jest bardziej prawdopodobne niż... skuteczne wykonanie jedenastki. Zamykając falę narzekań, muszę napisać słowo o replayach. Niestety, nie zmieniono tutaj nic. Nadal skupiają się na całej akcji, która trwa 30-40 sekund. Programiści z KONAMI w tym roku przenieśli cieszynki z FIFY, to może powinni również zająć się powtórkami?

Ładniej, lepiej, więcej

Nie sposób nie docenić kroku do przodu wykonanego w kwestii oprawy graficznej. Gwiazdy światowej piłki wyglądają jak żywe, stadiony i murawy są piękne, a trybuny wreszcie żyją. Doszedł system dynamicznie zmieniającej się pogody. Z kolei ucho cieszy ścieżka dźwiękowa (13 utworów), wśród których nie zabrakło hitów zasłyszanych w radiu, jak również nieco mniej znanych kawałków elektronicznych. No i w końcu doczekaliśmy się nowego komentarza. Szału nie ma, ale i tak jest zdecydowanie lepiej.

Ewoluował tryb myClub, czyli odpowiedź na Ultimate Team znany z FIFY. Rewolucji nie ma, bo funkcjonował bardzo dobrze, ale niewielkie, aczkolwiek istotne zmiany docenią wszyscy fanatycy. Większe zmiany spotkały drugi sztandarowy tryb, czyli Master League. Całkowicie przemodelowano interfejs, zmieniono mechanizm transferów. Dla graczy preferujących jednoosobową rozgrywkę, to pozytywne i wyczekiwane informacje.

Licencje i składy jak zwykle

W PES'ie 2016 mamy po raz kolejny pełną licencję na Ligę Mistrzów, do której dołączyła teraz Liga Europy. Szkoda, że w dniu premiery próżno szukać polskich drużyn. Miejmy nadzieję, że zapowiadana na ten tydzień aktualizacją zaskoczy in plus polskich graczy. Jak poinformowało KONAMI na Twitterze, prace pełną parą trwają nad usprawnieniem gry online, a na składy przyjdzie pora w drugiej kolejności. Z brakiem licencji na Premier League i nieobecnością Bundesligi jestem już nawet pogodzony (w tej edycji powraca za to importowanie strojów), ale Ikera Casillasa w Realu Madryt, czy też Xaviego w FC Barcelonie nie mogę zaakceptować.

Czy, jak zapowiada KONAMI, PES 2016 przejmie boisko w tym roku? Wiele na to wskazuje, bo Japończycy bez wątpienia dogonili głównego konkurenta. Ale czy przegonili? Ostateczną odpowiedź poznamy za kilka dni.

Ocena redakcji Ekstraklasa.net: 8,5/10

Plusy:

  • fizyka, jakiej dotąd nigdzie nie było
  • nieprzewidywalność, niepowtarzalność akcji
  • oprawa audio i wideo
  • zmiany w myClub i Master League
  • licencje Ligi Mistrzów i Ligi Europy

Minusy:

  • bramkarze
  • zbyt łatwe zdobywanie bramek
  • brak licencji na ligę angielską i nieobecność niemieckiej
  • nudne powtórki
  • składy w dniu premiery

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gra.pl Gra.pl