Recenzja NBA 2K23: ewolucja pod znakiem legendarnego Michaela Jordana. Czy warto kupić?

Piotr Szymański
Piotr Szymański
NBA 2K23 już jest. Czy warto zagrać w nową odsłonę koszykówki od 2K?
NBA 2K23 już jest. Czy warto zagrać w nową odsłonę koszykówki od 2K? 2K Games
Nowy sezon NBA startuje już w połowie października, a my przez ostatnie tygodnie sprawdzaliśmy, co nowego ma do zaoferowania kolejna odsłona najpopularniejszej (i jedynej) wirtualnej koszykówki. Czy NBA 2K23 obrała kurs na ewolucję czy rewolucję, jak wypada nowy tryb wyzwań Michaela Jordana oraz co nowego w MyCareer i MyTeam? Tego wszystkiego dowiecie się z naszej recenzji. Zapraszamy.

Spis treści

Wielki powrót wyzwań Michaela Jordana

NBA 2K z cyferką 23 stanowiło idealną okazję, by najnowszą odsłonę wirtualnego basketu po raz kolejny połączyć z najlepszym koszykarzem w historii, przy okazji występującym z tym właśnie numerem na trykocie, czyli Michaelem Jordanem. I tak powrócił w wielkim stylu tryb wyzwań MJ’a, znany z NBA 2K11. Tak, to było już 12 lat temu. Ale ten czas leci.

Tryb Jordan Challenge skupia się na 15 legendarnych meczach, które zdefiniowały Jordana i jego miejsce w historii koszykówki. Wyzwania zostały ułożone chronologicznie, począwszy od spotkania z 1982 roku o mistrzostwo NCAA, w którym ekipa Michaela rywalizowała z teamem Patricka Ewinga. Zadaniem gracza jest nie tylko odnoszenie zwycięstw, ale też zrealizowanie dodatkowych celów, takich jak np. ilość punktów zdobytych przez MJ’a czy liczba zbiórek, a wszystko to oparte na rzeczywistych osiągach z przeszłości. Za każde wyzwanie możemy otrzymać maksymalnie 3 gwiazdki, a przy uzbieraniu ich co najmniej 40 (na 45 możliwych), dostajemy ciekawe nagrody do trybów MyCareer i MyTeam - jak choćby elementy garderoby Jordana, jego kartę zawodnika o overallu 99, czy kartę MJ’a-trenera.

Do każdego meczu wprowadzają nas wywiady z legendami basketu, co jest kolejnym miłym smaczkiem dla fanów. Same wyzwania są znakomicie odtworzone - dla odwzorowania klimatu zastosowano m.in. filtry imitujące gorszą jakość transmisji telewizyjnych sprzed lat - wypłowiałe kolory i piksele na kineskopie (niestety na dłuższą metę męczące wzrok) oraz dawne scoreboardy. Kilkadziesiąt lat temu koszykówka było zupełnie inna, na co także zwrócono uwagę. W pierwszym meczu, na zasadach akademickich, nie ma linii rzutów za 3 czy 24-sekundowego czasu na rozegranie akcji.

Koszykarska kariera z elementami RPG

Już od dwóch edycji gry, najbardziej promowany dotąd tryb - MyCareer, przechodzi wyraźne zmiany. Tak też jest w NBA 2K23. Tym razem, po stworzeniu naszej postaci, nie musimy rozgrywać już męczących meczów na uniwerku, promować się i ostatecznie trafić do klubu NBA, z jakim nam nie po drodze. Teraz nasz gracz od razu ląduje w wybranym przez nas zespole z najlepszej koszykarskiej ligi świata. A w związku z tym ma coś do udowodnienia fanom, którzy od startu w powątpiewają w jego talent.

Samo rozgrywanie spotkań w karierze wypada bardzo dobrze, ale na pewno nie każdemu do gustu przypadną rozbudowywane z każdym rokiem elementy MMORPG. Miasto jest jeszcze większe, wypełnione po brzegi aktywnościami pobocznymi, które coraz częściej stają się obowiązkowe do zaliczenia (niestety). Problem jest taki, że np. jazda na deskorolce nijak ma się do gry w kosza. No i te mikrotransakcje... 2K w tym aspekcie pozostaje nieugięte.

Budowanie ekipy marzeń z kart nadal bawi

Kolejnym z najpopularniejszych trybów jest MyTeam, czyli koszykarska odpowiedź na Ultimate Team znany z serii FIFA. W MyTeam po prostu budujemy nasz zespół marzeń z kart zawodników. Te zdobywamy głównie z otwierania paczek (możliwych do zdobycia lub kupienia za prawdziwe pieniądze) lub wyzwań. I tak rozbudowujemy naszą kolekcję i poszukujemy optymalnego składu.

Rywalizować w MyTeam możemy w trybach offline lub online. No i nie trzeba już grać samodzielnie - w tej edycji pojawia się Triple Threat Online: Co-Op, umożliwiający sieciową rywalizację 3 na 3 ze znajomymi.

Z nowości warto wspomnieć o wysyłaniu kart graczy na zadania, które realizują przez określony czas, czy kolekcjonowaniu trofeów danych klubów otwierających drogę do zdobycia naprawdę mocnych zawodników. Zniknęły również kontrakty (pozostały jedynie dla tzw. wolnych agentów). Dla pojedynczego gracza pojawił się tryb Clutch Time, w którym w 5-minutowych meczach rywalizujemy na parkiecie przypominającym szkolną halę, przy stojącej dookoła publiczności. Każde zwycięstwo daje nam możliwość zakręcenia kołem z nagrodami.

Tradycyjnie rozgrywka w MyTeam rozłożona jest na czasowe Sezony, w których od nowa gromadzimy punkty za wyzwania i zdobywamy coraz to lepsze nagrody (głównie karty, paczki, tokeny). Próg wejścia do tego trybu jest niski - mocne karty zdobywamy bardzo szybko. Ale jeśli myślimy o zbieraniu tych legendarnych, najmocniejszych z możliwych - to pojawia się największa wada, czyli wymagany czasochłonny grind. Wyzwania wymagają od gracza ogromnego wkładu i często powtarzania aktywności aż do skutku. Zdobywane w takie sposób nagrody są tylko małymi elementami w zdobywaniu nagrody głównej - czyli unikalnej karty. A możliwość ich zdobycia przeważnie szybko wygasa, więc dodatkowo towarzyszy nam presja czasu.

Oczywiście, jak to w przypadku 2K, w MyTeam pojawiają się mikropłatności, które mogą przyspieszyć rozwój naszej kolekcji. Paczki z kartami możemy kupować za realną kasę, a te do tanich nie należą. Na szczęście wirtualna walutę gry możemy powoli zbierać za rozgrywanie meczów.

Nowy tryb MyNBA Eras tylko na nową generację

Niestety, w testowanej wersji na starszą generację (konkretnie na PlayStation 4), próżno szukać nowego, znakomitego trybu menedżerskiego - MyNBA Eras. W tym szalenie rozbudowanym trybie wybieramy jeden z czterech okresów - The Magic vs Bird Era, The Jordan Era, The Kobe Era lub The Modern Era i... zaczynamy. W MyNBA Eras możemy pilotować jednego gracza (a nawet stworzyć siebie), zespół lub dosłownie całą ligę NBA, a następnie zmieniać bieg historii. Szkoda, że okazję pobawić się tym trybie dostała tylko wersja NBA 2K23 na next-geny, czyli PlayStation 5 oraz Xbox Series X|S. Gracze PC-towi, co zaskakujące, również muszą obejść się smakiem.

NBA 2K23. Czy warto ponownie wejść do gry?

Tradycyjnie w NBA od 2K grafika jest doszlifowana do perfekcji, momentami wręcz fotorealistyczna, a w menusach posłuchamy najnowszych kawałków. Już w poprzedniej odsłonie wprowadzono drugą parę komentatorów, naprzemiennie pojawiających się w kolejnych meczach i głosy spikerów na halach.

W NBA 2K23 sporych zmian doczekał się pasek rzutu, którego napełniamy do zielonego szczytu. Gdy przesadzimy, kursor odbije się od góry i niecelnie trafienie mamy wtedy jak w banku. Podobnie w przypadku niedociągnięcia do końca. Tak więc już na początku musimy trochę przedefiniować wyuczony sposób oddawania rzutów. Pod pasek wytrzymałości zawodnika dołożono natomiast trzysegmentową adrenalinę, którą możemy spożytkować chociażby na zwody. Gdy jednak pasek się wyczerpie, kierowany przez nas gracz będzie wykończony i lepiej, by oddał piłkę koledze. W grze dostępnych jest 6 poziomów trudności do wyboru, więc nie powinno być problemów z dopasowaniem SI do własnych umiejętności.

Wszystkie te aspekty, a przede wszystkim gameplay, sprawiają, że NBA 2K23 jest znakomitą symulacją koszykówki, pełną rozbudowanych i różnorodnych trybów. Każdy fan basketu i NBA znajdzie w tej grze coś dla siebie. A jeśli nie miałeś styczności z poprzednią odsłoną, spokojnie dodaj jedno “oczko” do naszej oceny końcowej.

Ocena redakcji Gra.pl: 8/10

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gra.pl Gra.pl