A Plague Tale: Requiem — bolączka świetnego tytułu, w który grasz pomimo frustracji. Recenzja kontynuacji A Plague Tale: Innocence

Anita Persona
Szczury powróciły.
Szczury powróciły. Asobo Studio
Premiera A Plague Tale: Requiem już za nami, a gra jest dostępna m.in. na Xbox Game Pass. Sprawdziliśmy, czy to godny następca świetnego A Plague Tale: Innocence i przyznajemy, że tytuł wzbudza mnóstwo emocji. Jakich? Przekonajcie się w naszej recenzji. Zapraszamy.

Spis treści

Czy zapowiedź A Plague Tale: Innocence wzbudziła emocje? Cóż, niespecjalnie. Choć pierwsze materiały prezentowały się ciekawie, to była to jednak ostrożna ciekawość, a nie ekscytacja. Studio odpowiedzialne za tytuł – Asobo Studio, nie miało bowiem na swoim koncie szczególnie ciekawych produkcji, ot głównie niezbyt głośne adaptacje popularnych marek, jak Garfield, Ratatouille, WALL-E czy Mumia i kilka innych, pomniejszych gier. Wspomniana produkcja miała więc być najambitniejszą w portfolio dewelopera i nie do końca pewne było, jaki będzie ostateczny efekt.

Okazało się jednak, że tytuł udał się twórcom naprawdę dobrze, zdobywając uznanie graczy i recenzentów, w tym również moje. Tym bardziej z niecierpliwością oczekiwałam kontynuacji, w postaci A Plague Tale: Requiem, aby kontynuować swoją przygodę. Czy gra była warta oczekiwania?

Piękne widoki to nie wszystko
Piękne widoki to nie wszystko Asobo Studio

Jednocześnie słabo i dobrze, czyli grafika w A Plague Tale: Requiem

Zacznijmy od doznań estetycznych, jakie towarzyszą w trakcie rozgrywki w A Plague Tale: Requiem. Trzeba przyznać, że już od uruchomienia produkcji robi ona niezwykle pozytywne wrażenie wizualne, zarówno w scenkach, jak i podczas gry. Na uwagę zasługują tu m.in. piękne widoki, a także szczegółowość strojów oraz elementów otoczenia. W drugim przypadku sporą zasługę ma tu zastosowanie światłocieni, doskonale podkreślających klimat poszczególnych lokacji i przedstawianych właśnie wydarzeń. Bez względu na to, czy scena rozgrywa się przy pięknej pogodzie, czy też w deszczu, wszystko wciąż ładnie wygląda.

A Plague Tale: Requiem — bolączka świetnego tytułu, w który grasz pomimo frustracji. Recenzja kontynuacji A Plague Tale: Innocence
Asobo Studio

Tu warto zaznaczyć, że w A Plague Tale: Requiem nie mamy swobody eksploracji i przechodzimy pomiędzy zamkniętymi lokacjami. Z jednej strony ułatwia to twórcom sprawę w kwestii dopracowania grafiki, z drugiej to uproszczenie sprawia, iż mamy w stosunku do tego większe wymagania jako odbiorcy. Na szczęście tu deweloperzy stanęli na wysokości zadania i grę można zwyczajnie podziwiać, jednak jest pewien minus.

Są nim natomiast twarze i ich mimika, a właściwie niemal jej brak. Przez to scenki, w których mamy zbliżenia na postacie, wypadają momentami słabo, a emocjonalnie wypowiadane przez bohaterów kwestie tracą w połączeniu z tępą ekspresją. Szczególnie przeszkadzało mi to u głównej bohaterki, którą jest ponownie Amicia. Dziewczyna w trakcie gry przeżywa wiele emocji, a jedną z częściej pojawiających jest gniew.

Tu twórcy wykazali się nieco lenistwem, ponieważ odnosiłam wrażenie, że ekspresja tego stanu emocjonalnego ograniczała się głównie do marszczenia brwi i zaciskania ust, przy czym wzrok wciąż pozostawał pusty. Należy jednak dodać, że im dalej z fabuła i kolejnymi scenkami sytuacja ulega polepszeniu i pd koniec gry już nie miałam żadnych uwag, co do jakości grafiki także w przypadku twarzy. Może twórcy bardziej przykładali się z czasem powstawania tytułu?

Jedno z niewielu zastrzeżeń budzi mimika twarzy, nieco płaska i mało wyrazista.
Jedno z niewielu zastrzeżeń budzi mimika twarzy, nieco płaska i mało wyrazista. Asobo Studio

Posłuchaj dźwięków w grze, a nie zawiedziesz się

W przypadku doznań słuchowych w A Plague Tale: Requiem nie mam natomiast żadnych zastrzeżeń. Ścieżka dźwiękowa jest bardzo dobrze dopasowana do poszczególnych momentów rozgrywki i wydarzeń, a przy tym jest przyjemna dla ucha. Szczególnie spodobały mi się jednak efekty dźwiękowe, których w tytule nie szczędzono. Gwar tłumu, śpiew ptaków, szum wiatru, deszcz, szuranie przedmiotów przesuwanych po podłodze czy też plusk kałuż. Wszystko to nagrane w najwyższej jakości i sprawiające realne wrażenie autentycznego przebywania w świecie przedstawionym, bez względu na rozgrywające się aktualnie wydarzenia. To zaś wyjątkowo poprawia immersję.

Elementy zręcznościowe są powszechne, ale automatyczne.
Elementy zręcznościowe są powszechne, ale automatyczne. Asobo Studio

A Plague Tale: Requiem – gameplay i doznania z rozgrywki

Bezapelacyjnie jednym z najważniejszych elementów każdej gry jest gameplay. W poprzedniku A Plague Tale: Requiem nie był on nadzwyczajny, więc nie spodziewałam się, że teraz będzie inaczej. Nie myliłam się zbytnio. Rozgrywka w tej produkcji nie jest szczególnie złożona, ani dynamiczna. Przez zdecydowaną więc większość czasu:

  • Skradamy się, aby nie zostać zauważonymi przez przeciwników.
  • Za pomocą przesuwania obiektów i strzelania z procy usuwamy przeszkody z naszej drogi.
  • Przy użyciu ognia przedzieramy się przez hordy szczurów.
  • Rozwiązujemy zagadki, dzięki którym kontynuujemy misję.

Niby podobnie do pierwszej odsłony serii, ale z pewnymi zmianami. A Plague Tale: Requiem jest bowiem jeszcze bardziej nastawione na skradanie, niż pierwsza część. Zarówno w „jedynce”, jak i w kontynuacji Amicia w starciach z przeciwnikami używa procy w celu odwracania uwagi, gaszenia ich pochodni, a niekiedy do zabijania celnym trafienie w głowę. Teraz jednak bohaterka otrzymała dodatkową broń w postaci noża, niezwykle skutecznego w zwarciu.

Rozwój postaci nie jest rozbudowany w A Plague Tale: Requiem.
Rozwój postaci nie jest rozbudowany w A Plague Tale: Requiem. Asobo Studio

Oczywiście w trakcie gry rozwijamy i rozszerzamy wachlarz możliwości, nie tylko za sprawą nowych przedmiorów, ale i dzięki odblokowywaniu nowych zdolności i rozszerzaniu dotychczasowych.

Poziom trudności i problemy

Teoretycznie szersze możliwości walki to większe pole manewru podczas gry, ale ciekawostką jest, że musimy liczyć się tu z konsekwencjami. To, czy Amicia będzie ochoczo mordować, wpływa bowiem na wydarzenia w A Plague Tale: Requiem, nieco podobnie, jak miało to miejsce w Dishonored (analogia do szczurów także jest tu znamienna). Jeśli więc wolicie pozytywne zakończenia przygód, to lepiej wstrzymać się od odbierania życia i postawić na skradanie, które jest oczywiście trudniejsze.

W A Plague Tale: Requiem poziom trudności jest generalnie wyższy, niż w przypadku poprzedniej odsłony serii. Przeciwnicy są znacznie bardziej czujni, agresywni i nieco inteligentniejsi, a podczas przedzierania się przez krzaki czy cichego przechodzenia za plecami wroga dużo łatwiej Amicia jest wykrywana. Sekwencji skradania jest jednak w grze mnóstwo, a niektóre z nich trwają dość długo. Jeśli więc nie jesteście fanami tego typu rozgrywki, to po jakimś czasie możecie poczuć się w A Plague Tale: Requiem zmęczeni.

Większość czasu będziemy się skradać, co może być frustrujące.
Większość czasu będziemy się skradać, co może być frustrujące. Asobo Studio

Nie pomagają tu pewne problemy, których można doświadczyć w trakcie gry. Kilkukrotnie doświadczyłam bowiem sytuacji, gdy byłam wykrywana wtedy, gdy nie powinno do tego dojść. Przykładowo, czekając cierpliwie i bez ruchu, ukryta za murem poza zasięgiem wzroku przechadzającego się strażnika. Podczas skrywania się w zaroślach natomiast wrogowie mogą nas wypatrzeć jeśli w nie wejdą i się do nas zbliżą lub zaczną przeczesywać je wzrokiem w niewielkiej odległości od naszego miejsca ukrycia. Niemniej w niektórych przypadkach przeciwnik spostrzegał Amicię, nawet gdy znajdowała się wręcz w znacznej odległości i nawet nie spoglądając w odpowiednią stronę.

Przy dłuższej sekwencji skradania się wykrycie w wyniku powyższych niedociągnięć bywa bardzo frustrujące, to jednak nie wszystko. Czasami powtarzając dany etap, zdarzało się, że gra reagowała inaczej w poszczególnych podejściach. Jednym z przykładów jest etap, w którym należało zgasić pochodnię strażnika i gdy szczury „były nim zajęte” przemknąć bokiem. Po porażce (niefortunnie zostałam pożarta) i rozpoczęciu od punktu kontrolnego, po zgaszeniu pochodni nie wszystkie szczury z obszaru podążyły do jej posiadacza, choć stał w tym samym miejscu, co poprzednio.

Piękny świat, nawet ponury.
Piękny świat, nawet ponury. Asobo Studio

Niestety nie posiadałam przedmiotu potrzebnego do chwilowego rozprzestrzeniania ognia w miejscu przejścia, więc musiałam ponownie zresetować etap. Za trzecim podejściem szczury podążyły jednak tam, gdzie trzeba. Ot, niby niewielki problem, ale gdy podobne się powtarzają, robi się momentami w A Plague Tale: Requiem irytująco. Nie oznacza to, że gameplay w ogóle nie daje satysfakcji, ponieważ przejście co trudniejszych etapów zapewnia jej sporo.

Czy warto zagrać w A Plague Tale: Requiem?

A Plague Tale: Requiem to gra, która nie ustrzegła się pewnych minusów. Osobiście więcej przyjemności pod względem gameplayu miałam w Innocence, co jednak zdecydowanie nie oznacza, że nie mogę polecić najnowszego tytułu. Jest to bowiem solidna kontynuacja, która nie tylko ładnie brzmi i wygląda, ale bardzo dobrze kontynuuje oraz rozwija wątki zapoczątkowane w pierwszej odsłonie. Choć była to zamknięta historia, to oczywiście liczne wątki pozostały tajemnicą. Teraz wreszcie możemy ją odkryć i zobaczyć, jak historia ta się zakończy. W tej kwestii nie ma natomiast żadnego rozczarowania.

Ogień to jedyna broń w walce ze szczurami, poza światłem słonecznym oczywiście.
Ogień to jedyna broń w walce ze szczurami, poza światłem słonecznym oczywiście. Asobo Studio

Początkowo wydawało się, że dostałam jedynie „powtórkę z rozrywki”, a fabuła w pierwszych etapach do złudzenia przypominała to, co już zdążyliśmy poznać. Im dalej jednak tym rozwój wydarzeń zmieniał nieco kurs, dając poczucie zmierzania do nieuniknionego zawiązania całej historii. Tak też się stało i przyznam, że poznawanie jej sprawiło masę satysfakcji i nie nudziło. To główny powód, dla którego nawet w sytuacjach pojawiającej się czasami frustracji, wciąż miałam syndrom jeszcze jednej misji w A Plague Tale: Requiem. Ciekawość pchała mnie do przodu i nie żałuję, ponieważ ostatecznie z pewnością mogę stwierdzić, że było warto i dobrze się bawiłam.

A Plague Tale: Requiem to nie gra dla dzieci, sporo tu krwi, umierania i dramatów.
A Plague Tale: Requiem to nie gra dla dzieci, sporo tu krwi, umierania i dramatów. Asobo Studio

Na koniec przestrzegam jednak, iż nie polecam produkcjo osobom niezaznajomionym z „jedynką”. To bowiem bezpośrednia i ściśle powiązana kontynuacja, w której niezaznajomieni z wcześniejszymi wydarzeniami mogą poczuć się zdezorientowani. Jeśli jednak graliście w A Plague Tale: Innocence i wam się podobało, to w A Plague Tale: Requiem także się odnajdziecie.

Sprawdź też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polacy nieświadomi zagrożeń związanych z AI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na gra.pl Gra.pl